2020.04.02
„NON OMNIS MORIAR” Krzysztof Penderecki – geniusz … nie tylko muzyki
Kiedy w niedzielne przedpołudnie świat obiegła ponura informacja o śmierci Krzysztofa Pendereckiego, zewsząd zaczęły płynąć słowa uznania dla geniuszu jednego z gigantów muzyki poważnej ostatnich dekad na świecie. Wszyscy podkreślali zasługi Zmarłego jako kompozytora, dyrygenta, dydaktyka. W owych słusznych słowach uznania nie wybrzmiały jednak akcenty, które dla Mistrza miały fundamentalne znaczenie, także jako przejaw jego fascynacji szeroko pojmowaną Kulturą i Naturą. Akcenty, które zawrzeć można w jednym krótkim słowie, jednej nazwie: LUSŁAWICE.
To tutaj Krzysztof Penderecki dokonał wielu rzeczy, zdawałoby się, niemożliwych, wynosząc niewielką małopolską wieś do rangi ośrodka kultury (nie tylko muzycznej) na skalę co najmniej krajową. Nabywając w drugiej połowie lat 70. XX wieku podupadły zespół dworski o bogatej przeszłości, znaczonej m.in. intensywną działalnością arian i pobytami Jacka Malczewskiego, nie tylko ocalił go od zapomnienia, ale też – inwestując zarobione w słynnych salach koncertowych świata spore środki – wyremontował zrujnowane i zaniedbane zabytkowe budynki, zadbał o kilkusetletni park i tchnął w zespół nowe życie. Tu komponował, tu podejmował znamienitych gości, systematycznie wyposażając lusławicki dwór w zabytkowe sprzęty i dzieła sztuki, park w unikatowe gatunki drzew, a zespół dworski w nowe, stylizowane elementy. Wszystko to uczynił z niezwykłym wyczuciem, taktem i smakiem, dając współczesnym i potomnym wzór harmonijnej i pełnej klasy kontynuacji tradycyjnego krajobrazu kulturowego polskiej wsi. Na tym jednak nie poprzestał, osobiście komponując i dbając o realizację przy swej rezydencji wspaniałego ogrodu włoskiego, a z czasem także japońskiego. Zabytkowy park wzbogacił nie tylko o nowe rośliny, ale też o elementy małej architektury, harmonijnie łącząc je ze starszymi składnikami założenia. W poprzedniej dekadzie doprowadził zaś do powstania w Lusławicach, w bezpośrednim sąsiedztwie założenia dworskiego i ze znacznym udziałem własnych środków, monumentalnego gmachu Europejskiego Centrum Muzyki, nazwanego Jego imieniem. Nie trzeba dodawać, iż hojnie wspierał przeróżne lokalne inicjatywy kulturalne, a wielu miejscowych, zdolnych i pracowitych, zatrudnił w różnych rolach do realizacji swoich rozlicznych pomysłów. Był bowiem nie tylko wizjonerem, ale też człowiekiem, który swoje śmiałe i piękne wizje artystyczne – muzyczne, krajobrazowe, architektoniczne i konserwatorskie – potrafił wcielić w życie. Zaiste, pięknie przysłużył się Rzeczpospolitej! Każde z Jego dzieł, za Horacym, do potomnych woła i wołać będzie: „Non omnis moriar”. Cześć Jego pamięci!
Opracowanie i fot. dr Andrzej Laskowski, NID OT Kraków
To tutaj Krzysztof Penderecki dokonał wielu rzeczy, zdawałoby się, niemożliwych, wynosząc niewielką małopolską wieś do rangi ośrodka kultury (nie tylko muzycznej) na skalę co najmniej krajową. Nabywając w drugiej połowie lat 70. XX wieku podupadły zespół dworski o bogatej przeszłości, znaczonej m.in. intensywną działalnością arian i pobytami Jacka Malczewskiego, nie tylko ocalił go od zapomnienia, ale też – inwestując zarobione w słynnych salach koncertowych świata spore środki – wyremontował zrujnowane i zaniedbane zabytkowe budynki, zadbał o kilkusetletni park i tchnął w zespół nowe życie. Tu komponował, tu podejmował znamienitych gości, systematycznie wyposażając lusławicki dwór w zabytkowe sprzęty i dzieła sztuki, park w unikatowe gatunki drzew, a zespół dworski w nowe, stylizowane elementy. Wszystko to uczynił z niezwykłym wyczuciem, taktem i smakiem, dając współczesnym i potomnym wzór harmonijnej i pełnej klasy kontynuacji tradycyjnego krajobrazu kulturowego polskiej wsi. Na tym jednak nie poprzestał, osobiście komponując i dbając o realizację przy swej rezydencji wspaniałego ogrodu włoskiego, a z czasem także japońskiego. Zabytkowy park wzbogacił nie tylko o nowe rośliny, ale też o elementy małej architektury, harmonijnie łącząc je ze starszymi składnikami założenia. W poprzedniej dekadzie doprowadził zaś do powstania w Lusławicach, w bezpośrednim sąsiedztwie założenia dworskiego i ze znacznym udziałem własnych środków, monumentalnego gmachu Europejskiego Centrum Muzyki, nazwanego Jego imieniem. Nie trzeba dodawać, iż hojnie wspierał przeróżne lokalne inicjatywy kulturalne, a wielu miejscowych, zdolnych i pracowitych, zatrudnił w różnych rolach do realizacji swoich rozlicznych pomysłów. Był bowiem nie tylko wizjonerem, ale też człowiekiem, który swoje śmiałe i piękne wizje artystyczne – muzyczne, krajobrazowe, architektoniczne i konserwatorskie – potrafił wcielić w życie. Zaiste, pięknie przysłużył się Rzeczpospolitej! Każde z Jego dzieł, za Horacym, do potomnych woła i wołać będzie: „Non omnis moriar”. Cześć Jego pamięci!
Opracowanie i fot. dr Andrzej Laskowski, NID OT Kraków